Z życia wzięte

Jak pieluchy wielorazowe uratowały nam… pupę. Historia prawdziwa.

Naszą historię zna już wiele osób. Opowiadam ją bardzo często zarówno w świecie osób używających pieluszek wielorazowych jak i znajomym, rodzinie i kolegom w pracy. Śmiało mogę napisać, że pieluszki wielorazowe uratowały nam… pupę 😉

Nasza córeczka już w pierwszych dobach życia (jeszcze będąc w szpitalu) miała mocno zaczerwienioną pupkę. Początkowo sądziłam, że jest to może spowodowane reakcją uczuleniową na konkretny rodzaj używanych przez nas pieluch, więc zaczęłam od smarowania różnymi kremami, maściami i wypróbowywania po kolei wielu marek pieluszek jednorazowych, dostępnych w sklepach stacjonarnych, a także internetowych. Wydaje mi się, że przetestowaliśmy w ten sposób chyba wszystkie dostępne na rynku.

Szukaliśmy pampersów, na które nasze dziecko nie będzie miało uczulenia. Niestety, mimo stosowania kremów, które miały za zadanie łagodzić podrażnienia, stan skóry naszej córeczki był coraz gorszy i to nie tylko w okolicach pieluszki, ale też pod pachami, czy pod szyjką… Po pewnym czasie samodzielnej walki, która nie przynosiła poprawy, umówiliśmy się na konsultacje z jednym z najlepszych dermatologów i alergologów w naszej okolicy.

Anna CzyżkowskaKozerska_5
Fot. Anna Czyżkowska-Kozerska

 

Córeczka miała zaledwie 2 miesiące, a my usłyszeliśmy diagnozę. Atopowe i łojotokowe zapalenie skóry. Otrzymaliśmy odpowiednie zalecenia odnośnie pielęgnacji. Mieliśmy smarować skórę dziecka 9 razy dziennie specjalnymi maściami leczniczymi, wśród których znalazł się także silny specyfik, który zgodnie z ulotką stosuje się od 12 roku życia. Do tego kąpiel i smarowanie emolientami. Niestety, zmiany skórne mimo leków nadal występowały i były tak poważne, że zmieniały się dosłownie w krwawiące rany. Córeczka przez kilka miesięcy nie mogła spać w nocy, próbowała się drapać, była bardzo rozdrażniona.

Nie mogąc patrzeć jak moje dziecko cierpi, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Podświadomie przeczuwałam, że winowajcą są pieluszki jednorazowe, których przez cały czas używaliśmy. Nawet te ekologiczne sprawiały, że córeczka miała rany. Pomyślałam wtedy, że czas wypróbować sposób naszych mam i babć czyli tetrę, bo nie miałam pojęcia o tym, że świat poszedł do przodu i jest coś tak genialnego jak nowoczesne pieluszki wielorazowe.

puppi017
Fot. Marcin Malicki

Chcąc kupić tetrę, natrafiłam w internecie na informacje o współczesnych pieluchach wielorazowych i zaczęłam drążyć temat. Trafiłam na grupę o tej tematyce na Facebooku. Opisałam naszą historię o wielomiesięcznym zmaganiu się z ranami u córeczki i poprosiłam o pomoc. Znalazły się dobre dusze, które nas poprowadziły, wdrażając w świat pieluszek wielorazowych. Mimo sceptycznego nastawienia mojej rodziny, postanowiłam zamówić pierwsze 4 pieluszki. Włożyłam je na pupę córeczki na kilka godzin i co??!!! Skóra już po tych kilku godzinach była w dużo, naprawdę w dużo lepszej kondycji. Nie wierzyłam własnym oczom, że to zaledwie kilka godzin i taka różnica! Zamówiłam szybko kolejne i cały dzień pieluchowaliśmy się wielorazowo, stosując ekologiczne jednorazówki w ciągu nocy. Córeczka dużo w nocy piła z piersi i dużo siusiała, więc bałam się, że wielorazowe sobie z tym nie poradzą.

Niestety, co w dzień udało się podleczyć, w nocy przy pampersie znów się pogarszało. Następny krok był dla nas jasny. Pozbyliśmy się wszystkich jednorazówek z naszego domu. Rozpoczęliśmy 100% pieluchowanie wielorazowe. Odstawiliśmy wszystkie leki i te doustne i te na skórę oraz emolienty, i co? I skóra piękna! Zero zmian. Co było jednak jeszcze większym szokiem, to że zginęły zmiany skórne również pod paszkami i na szyjce. Chemia z pampersów musiała przez pupę wchłaniać się i roznosić po całym organizmie powodując uczulenie w różnych miejscach.

baby_mint_nb
Fot. Ewa Kazimierczuk

Dla nas to było odkrycie Ameryki! Po wielu miesiącach zmian skórnych, nagle skóra naszego dziecka była zupełnie zdrowa. Jaki to luksus był nie wydawać fortuny w aptece, żeby potem smarować skórę dziecka toną leków wiele razy dziennie.  Baliśmy się  jednak wypróbować pieluszek wełnianych, ponieważ Pani dermatolog poinformowała nas, że wełna przy atopowym zapaleniu skóry nie jest wskazana. Bałam się próbować, bo nie chciałam by znów stan skóry córeczki się pogorszył. Tak się jednak złożyło, że wygraliśmy otulacze wełniane w konkursie, więc uznałam to za znak. Zaryzykowałam. W ten sposób zrodziła się nasza wielka miłość do wełny.

Anna CzyżkowskaKozerska_4
Fot. Anna Czyżkowska-Kozerska

Całe lato spędziliśmy tylko i wyłącznie w otulaczach wełnianych. Urlop również. Nie wyobrażałam sobie wyjazdu na wakacje bez pieluszek wielorazowych, a ponieważ zajmują sporo miejsca i dosłownie nie mieliśmy ich gdzie upchnąć w aucie, to jechały na kolanach 😀 W tym miejscu muszę się pochwalić, że mój pierwszy w życiu “uszytek” na maszynie to również wełniane longi, a później piżamki. Nie każdą jednak wełnę możemy używać, a jedynie merino i kaszmir. Ze względu na to, że córeczkę uczula niestety także lanolina to nie możemy prać ich w płynie do wełny. Producent wełnianych pieluszek podpowiedział nam jednak, że zamiast tego możemy prać je w szamponie dziecięcym z prostym składem i pieluszki cały czas bardzo dobrze to tolerują. Po lanolinowaniu piorę otulacze w szamponie i dopiero wtedy wkładam na pupkę córki, dzięki czemu lanolina zostaje z znacznej mierze w środku włókien, a na zewnątrz jest jej znacznie mniej. Ten sposób u nas działa i lanolina nie uczula małej.

puppi-6
Fot. Marcin Malicki

Po kilku miesiącach stosowania pieluszek wielorazowych pokusiłam się też wrócić do naszej Pani dermatolog-alergolog, żeby opowiedzieć naszą historię. Nie potrafiłam przejść obok i nie zrobić tego. Musiałam jej to powiedzieć, żeby w przyszłości kiedy będą do niej trafiać kolejne maluchy, mogła polecić właśnie pieluchowanie wielorazowe jako rozwiązanie wielu problemów skórnych na pupie, albo tak jak i w naszym przypadku nie tylko na pupie.. Niestety nie spotkałam się z pełnym zrozumieniem. Mam jednak nadzieję, że Pani doktor sobie to jeszcze przemyśli, może ułoży w głowie i co najważniejsze zapamięta..

To już koniec naszej historii. Spisałam ją na konkurs, ale nie pisałam po to, aby wygrać. Ja już wygrałam. Nie tylko pieluszki jakiś czas temu, ale co najważniejsze zdrową skórę swojej córeczki. Napisałam ją, aby rodzice, którzy mają kryzys podczas korzystania z pieluszek wielorazowych, co w pewnych okresach życia maluszka może wydawać się trudne, utwierdzili się że naprawdę robią świetną robotę dla zdrowia swoich dzieci, a ci co jeszcze stoją przed wyborem pieluszek dla swojego dziecka, wybrali właściwie.

Autorka: Ewa Ropiak

1 myśl w temacie “Jak pieluchy wielorazowe uratowały nam… pupę. Historia prawdziwa.”

Leave a Reply