Będąc jeszcze w ciąży i przygotowując się do macierzyństwa cieszyłam się, że żyję w czasach, kiedy zwykłe pieluchy tetrowe zostały zastąpione przez pieluszki jednorazowe i nie muszę tracić czasu na codzienne pranie starych i wielokrotnie używanych pieluch, jak to robiły nasze mamy czy babcie. Jakim zaskoczeniem było dla mnie, gdy po porodzie to właśnie pieluchy jednorazowe okazały się u nas wielkim niewypałem, sprawiającym jedynie mnóstwo problemów.
Skóra na pupie naszego dziecka okazała się zbyt delikatna w starciu z pampersami. Praktycznie już po kilku dniach po narodzinach pojawiły się odparzenia, które wraz z upływem czasu przerodziły się w duże, sączące się ropą i krwią rany, których w żaden sposób nie można było zagoić. Nie skutkowały żadne maści, antybiotyki, kilkukrotna zmiana marki pieluch jednorazowych na inne, również na te bardziej naturalne, ekologiczne – bambusowe. Każdorazowy płacz dziecka, kolejna nieprzespana noc, widok cierpiącej buźki synka, częste kupki i towarzyszący im przeraźliwy krzyk popychał mnie do coraz większego działania i szukania coraz to nowych odpowiedzi i rozwiązań jak pomóc mojemu synkowi.

Trafiłam wtedy na artykuł o pieluchach wielorazowych. Pierwsze o czym pomyślałam to standardowy stereotyp: ”Pieluchy wielorazowe? W dzisiejszych czasach? Mam zrezygnować z wygody jaką mi dają pampersy?”. Jednak temat mimo wszystko zaciekawił mnie i wczytując się w niego coraz bardziej, czytając opinie zadowolonych użytkowniczek, czytając o naturalnych materiałach takich jak wełna, bambus, konopie czy bawełna, zaczęłam się przekonywać coraz bardziej.
W końcu co mi szkodzi spróbować? Przecież moje dziecko cierpi, nie sypia, nie uśmiecha się, ciągle płacze. Odłożyłam więc na bok swoje stare przekonania i zdecydowałam się na wypróbowanie pieluch wielorazowych. W internecie trafiłam na mnóstwo ogłoszeń o sprzedaży takich pieluch. Okazało się, że jest bardzo wiele firm, które je szyją, jak i również osób prywatnych, które oferują szycie na zamówienie. Znajdowałam nawet ogłoszenia o sprzedaży pieluch używanych, a także takich, które mogę wypożyczyć na określony czas z Pieluchoteki. Po dłuższym zastanowieniu mój wybór padł na firmę Puppi, oferującą produkty, które interesowały mnie najbardziej: naturalne, wygodne i o uniwersalnym rozmiarze.
Początkowo używanie tych pieluch było trochę frustrujące, gdyż zdarzały nam się przecieki, jednak szybko zrozumiałam, że wynikało to z mojej nieumiejętności ich zakładania. Kiedy tylko opanowałam technikę zakładania, przecieki się praktycznie nie zdarzały, zmiana pieluchy zajmowała tyle co w przypadku zwykłego pampersa, a dzięki dokupieniu większej ilości wkładów mogłam je prać nawet co 3 dni. Co jednak najważniejsze, praktycznie natychmiast poraniona pupa mojego dziecka zaczęła się goić. Nie dzięki różnym farmaceutykom, które stosowałam, ale dzięki przewiewności oraz naturalnym materiałom. Skóra malca zaczęła oddychać i już po tygodniu przespaliśmy prawie całą noc oraz mogliśmy cieszyć się jego wspaniałym uśmiechem!
Teraz już wiem, że pieluchy jednorazowe nie mogą się w żaden sposób równać z wielorazowymi, jestem pewna, że będę ich używała przez cały okres pieluchowania, a dzięki temu, że nasze pieluszki są wielokrotnego użytku, mam też możliwość zaoszczędzenia pieniędzy, w porównaniu do kupowania ciągle nowych paczek jednorazówek!
Justyna Rogacka